OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jałowiec - historia

Jałowiec łuskowaty Juniperus squamata. 
Ah! Ten jałowiec chyba na zawsze pozostanie jedną z najmniej wartościowych i zarazem najbardziej wartościowych roślin w mojej kolekcji. Mam go od 2005 roku czyli praktycznie od samego początku mojej pasji bonsai.

Czy tylko dlatego tak bardzo cenię to drzewo,  że jest ze mną przez połowę mojego życia?

Otóż nie, ale zacznijmy od początku…

Początek

Jałowca kupiłem w jednym z katowickich centrów handlowych .  Likwidowano właśnie ogrodową część sprzedaży roślin, więc po krótkich negocjacjach wróciliśmy razem do domu.  Od razu powycinałem suche gałęzie, jedną dość długą gałąź zamieniłem na jina,  i pozwoliłem drzewu rosnąć. Tak przynajmniej mi się wtedy wydawało. Ciężko mi teraz powiedzieć, że pozostawienie tego drzewa w ogrodniczym podłożu było najlepszym rozwiązaniem.  Niech będzie! Rosło…

Co do odmiany jałowca- to od razu tłumaczę.  Już wtedy wiedziałem, że nie jest to idealna odmiana na bonsai. Igły są dość spore, a do tego, gdy mają zbyt mało światła, bardzo szybko brązowieją. W tym czasie bardzo inspirował mnie „Bocian” Bolesława Wujczyka i jałowiec Romana Sułkowskiego wiec postanowiłem, że kupię swojego. No dobra, był też w promocji.

W 2007 roku postanowiłem, że poćwiczę formowanie i drutowanie.
 Efekty oceńcie sami 😛

W 2008 roku podczas pokazu na wystawie w Chorzowie nastąpiło zupełnie inne formowanie z Włodzimierzem Pietraszko.

W 2009 roku po zdanej maturze postanowiłem, że ponownie spróbuje swoich własnych sił z formowaniem. Tym razem  miałem dokładny  pomysł na jego formę. Właśnie to jest ten kierunek, który wszystkim polecam i promuję. Czasem warto chwile pomyśleć, dojrzeć, pozwolić dojrzeć drzewu i wykreować swój własny pomysł na drzewo. Przed rozpoczęciem pracy miałem całkiem precyzyjny plan jak drzewo wyglądać ma za kilka lat. Przystąpiłem do pracy, zrobiłem martwe drewno, formowanie i oto efekt.  Obrałem drogę, którą podążam już 11 lat😊

Dalszy rozwój

2010 – ponowne formowanie, w 2011 wskoczył do doniczki „bonsajowej”. W 2012 roku pierwszy raz pokazałem go na wystawie. Było to dla mnie wtedy wielkim osiągnięciem. Powoli nabierałem też doświadczenia jak uprawiać squamatę, żeby wyglądała z roku na rok coraz lepiej. W skrócie – dużo światła latem i zimą.
 w 2013 roku roślina została pokazana na Bonsai Triennale w Decinie.

W 2014 zostałem nominowany do tytułu Bonsai Wystawy w rozmiarze chuhin.

Wiosną 2015 przed moim wyjazdem do Japonii przesadziłem jałowca do doniczki plastikowej.  Bardzo się bałem, że rodzina nie da rady z odpowiednim podlewaniem tak małej doniczki.  Jałowcowi wyszło to na dobre, bo przez ten sezon sporo podrósł, dzięki czemu mogłem popracować nad kształtem i strukturą gałęzi.

W 2016 wrócił do bardzo małej doniczki ceramicznej i pojechał na wystawę do Drezna.

Jesienią 2017 zgłosiłem go na Noelander’s Trophy. Nigdy nie ukrywałem, że wystawienie swojego bonsai na tej wystawie było moim wielkim marzeniem. Krzyknąłem, gdy przeczytałem maila, że zostałem zaproszony na ta wystawę.
Był tylko jeden problem, jałowiec zarośnięty, w złej doniczce i wymagający formowania. To wszystko zrobiłem w styczniu. No cóż, wiedziałem już wtedy, że to odchoruje. Długo zastanawiałem się nad kompozycją wystawienie. Byłem bardzo dumny, że z materiałem za 20zł kupionym w sklepie ogrodniczym udało mi się zawędrować na ostatnie już Noelander’s Trophy. 

Cały rok 2018 poświeciłem na to żeby nabrał sił i w 2019 lekko odchudzony stanął obok drugiego mojego jałowca na wystawie w Książu.
Nastał dziwny rok 2020 i jałowiec tez trochę zapuszczony.

Wnioski

Moje wnioski z pietnastoleniej przygody z tym drzewem:

  • Jałowiec łuskowaty nie jest łatwym gatunkiem do uprawy jako bonsai.
  • Cieszę się, że prowadzę to drzewo już 15 lat i widzę niesamowity progres.
  • Warto jednak zainwestować w lepszy materiał wyjściowy, ponieważ po 15 latach prowadzenia efekt końcowy byłby zdecydowanie lepszy.

Dalszy plan na rozwój

Nie planuje dużych zmian w formie tego drzewa. Z roku na rok przybiera  coraz bardziej dojrzały wygląd. Nie planuje też szczepienia lepszym gatunkiem jałowca (np Itoigawą). Niech jest tak, jak jest.  Przez taką długą wspólną historię nie zamierzam już nic zmieniać, chociaż…nie planuje już kolejnego projektu z jałowcem łuskowatym – wole jałowce chińskie i pospolite.